Jednym ze stanów, w które zdarza się wszystkim popadać w trudnych chwilach i trudnych relacjach jest wchodzenie w rolę wybawcy - skupianie się na zaspokajaniu potrzeb innych osób kosztem potrzeb własnych.
Chęć wybawiania innych z opresji rodzi się z samotności...
Dlaczego to robisz?
Wybawiając kogoś z opresji i pomagając, kiedy nikt cie o pomoc nie prosił, próbujesz zagłuszyć własny lęk przed samotnością. To pozwala nie odczuwać wyobcowania i braku zrozumienia dla własnych potrzeb.
Jednak wszelkie działania "pomocowe" przy jednoczesnym braku empatii dla samego siebie nigdy nie kończą się dobrze, bo w ten sposób uruchamiasz system komunikowania się według zasad trójkąta dramatycznego i zapraszasz swoich rozmówców do gry w ofiarę, wybawcę i agresora, która trzyma cię w zaklętym kręgu nieporozumień i wywołanego nimi cierpienia.
Jak to się dzieje, że tak się dzieje?
Nie da się okazać empatii komuś innemu, kiedy nie ma się jej wystarczająco dla siebie. To tak jakby ktoś mający anemię postanowił zostać honorowym dawcą krwi. Taka transfuzja nie będzie szczególnie przydatna. Najpierw trzeba zadbać o swój własny stan, potem dzielić się z innymi. Takie podejście pozwoli nie wikłać innych we własne trudne emocje.
Nie zaprowadzisz nikogo tam, gdzie sam nie byłeś.
Zanim zaczniesz kogoś prowadzić - sam dotrzyj do miejsca spokoju i równowagi.
Empatia nie jest jakimś nie wiadomo czym, tylko stanem świadomości własnych uczuć, potrzeb i podejmowanych decyzji. Tylko i aż. Dlatego tak często wymaga treningu. Jest umiejętnością, którą większość osób jest w stanie "wyćwiczyć".
Ewa Mażul
Chęć wybawiania innych z opresji rodzi się z samotności...
Dlaczego to robisz?
Wybawiając kogoś z opresji i pomagając, kiedy nikt cie o pomoc nie prosił, próbujesz zagłuszyć własny lęk przed samotnością. To pozwala nie odczuwać wyobcowania i braku zrozumienia dla własnych potrzeb.
Jednak wszelkie działania "pomocowe" przy jednoczesnym braku empatii dla samego siebie nigdy nie kończą się dobrze, bo w ten sposób uruchamiasz system komunikowania się według zasad trójkąta dramatycznego i zapraszasz swoich rozmówców do gry w ofiarę, wybawcę i agresora, która trzyma cię w zaklętym kręgu nieporozumień i wywołanego nimi cierpienia.
Jak to się dzieje, że tak się dzieje?
Nie da się okazać empatii komuś innemu, kiedy nie ma się jej wystarczająco dla siebie. To tak jakby ktoś mający anemię postanowił zostać honorowym dawcą krwi. Taka transfuzja nie będzie szczególnie przydatna. Najpierw trzeba zadbać o swój własny stan, potem dzielić się z innymi. Takie podejście pozwoli nie wikłać innych we własne trudne emocje.
Nie zaprowadzisz nikogo tam, gdzie sam nie byłeś.
Zanim zaczniesz kogoś prowadzić - sam dotrzyj do miejsca spokoju i równowagi.
Empatia nie jest jakimś nie wiadomo czym, tylko stanem świadomości własnych uczuć, potrzeb i podejmowanych decyzji. Tylko i aż. Dlatego tak często wymaga treningu. Jest umiejętnością, którą większość osób jest w stanie "wyćwiczyć".
Ewa Mażul
Komentarze
Prześlij komentarz