Często ludzie są zdziwieni, kiedy słyszą, że lepiej unikać także osądów powszechnie uznanych za miłe i przyjazne - zarówno wypowiadając je, jak i przyjmując.
Co może być złego w miłych słowach?- Jaki jesteś skuteczny w rozwiązywaniu problemów wewnątrz zespołu!
- Wyglądasz naprawdę wspaniale.
- Świetnie to zrobiłeś.
- Bardzo chciałbym ci przyznać premię, ale naprawdę nie mogę.
Otóż niezależnie od znaku „+” lub „-” ocena, porównanie,
wypieranie się odpowiedzialności i żądania (nawet jeśli zręcznie przybierają
formę próśb) blokują możliwość rozmawiania wprost i szczerze. Przecież komuś, kto jest miły, trudniej odmówić, czy się z nim nie zgodzić, bo ... przestanie być miło, a to może być sytuacja nie do zniesienia dla wielu osób. Dla ciebie też?
Często miłe słowa są koniem trojańskim, dzięki któremu rozmówca przekracza twoje granice, które miały bronić cię przed "wkręceniem" w robienie tego, czego tak naprawdę wcale nie masz ochoty robić. Niemożliwe? A jednak:
Bez względu na to, czy osądy, porównania, żądania i wypieranie się odpowiedzialności przyjmują formę "miłą" czy "niemiłą", to z a w s z e aktywują taki styl rozmowy, w którym jedna ze stron ma władzę, a druga tej władzy podlega. Jeden osądza, drugi jest osądzany. Jeden żąda, drugi robi. Jeden wypiera się odpowiedzialności, drugi bierze na siebie odpowiedzialność za siebie i za niego.
Jeżeli twoim celem jest budowanie z innymi relacji partnerskich, opartych na wspieraniu się nawzajem, na wzajemnym szacunku i współpracy, to pierwszym krokiem do tego celu jest zdobycie umiejętności rozpoznawania mechanizmów blokujących komunikację. Po to, by samemu ich nie używać, ale także po to, żeby w sytuacji, kiedy tych mechanizmów używają inni wobec ciebie - wiedzieć, jak pokierować rozmową i "przeprogramować ją" na styl porozumiewania się wprost - bez osądów, porównań, żądań i wypierania się odpowiedzialności. A więc bez ranienia siebie i innych, ale z respektowaniem granic i szacunkiem dla wyborów każdej ze stron.
Ewa Mażul
Często miłe słowa są koniem trojańskim, dzięki któremu rozmówca przekracza twoje granice, które miały bronić cię przed "wkręceniem" w robienie tego, czego tak naprawdę wcale nie masz ochoty robić. Niemożliwe? A jednak:
- Jaki jesteś skuteczny w rozwiązywaniu problemów wewnątrz zespołu! Nie podobają się im nowe zasady przydzielania premii i już dostałem parę niezadowolonych maili. Pogadaj z nimi, tak jak ty potrafisz, na pewno dasz radę przemówić im do rozumu (no i jak tu teraz odmówić - wyjdzie, że jesteś nieskuteczny, a tego byś nie chciał, prawda?)
- Wyglądasz naprawdę wspaniale. Służy ci ten pobyt na wsi. To bym ci podrzuciła w piątek dzieciaki na działkę, żeby mogły pobyć z babcią na świeżym powietrzu (i jak tu teraz powiedzieć, że nie ważne czy córka cię widzi ładna czy brzydką, jeśli opłatą za komplement ma być zmiana twoich własnych weekendowych planów?)
- Świetnie to zrobiłeś. I po co szukać nie wiadomo kogo i jeszcze mu płacić, jak ty możesz tak dobrze pomalować to sam (i co teraz - rozbrojony komplementem poddajesz się bez walki? Tylko skąd ta złość zamiast radości z samodzielnego pomalowania płotu?)
- Bardzo chciałbym ci przyznać premię, ale naprawdę nie mogę. Zobacz jaki ten nowy zarząd jest skąpy, chcieliby chyba, żeby ludzie pracowali za darmo (czy w tym momencie już zacząłeś współczuć swojemu kierownikowi jego trudnego położenia? A może warto zapytać czy rzeczywiście nikt z twego zespołu nie dostał premii i jak wygląda kwestia premii kierownika ;-)?)
Bez względu na to, czy osądy, porównania, żądania i wypieranie się odpowiedzialności przyjmują formę "miłą" czy "niemiłą", to z a w s z e aktywują taki styl rozmowy, w którym jedna ze stron ma władzę, a druga tej władzy podlega. Jeden osądza, drugi jest osądzany. Jeden żąda, drugi robi. Jeden wypiera się odpowiedzialności, drugi bierze na siebie odpowiedzialność za siebie i za niego.
Jeżeli twoim celem jest budowanie z innymi relacji partnerskich, opartych na wspieraniu się nawzajem, na wzajemnym szacunku i współpracy, to pierwszym krokiem do tego celu jest zdobycie umiejętności rozpoznawania mechanizmów blokujących komunikację. Po to, by samemu ich nie używać, ale także po to, żeby w sytuacji, kiedy tych mechanizmów używają inni wobec ciebie - wiedzieć, jak pokierować rozmową i "przeprogramować ją" na styl porozumiewania się wprost - bez osądów, porównań, żądań i wypierania się odpowiedzialności. A więc bez ranienia siebie i innych, ale z respektowaniem granic i szacunkiem dla wyborów każdej ze stron.
Ewa Mażul
Bardzo się cieszę z tego bloga :D Agnieszka
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) świadomość, że to, co robię ma sens dla innych, jest dla mnie bardzo ważna, bo potrzeba sensu, to jedna z moich "naczelnych" potrzeb ;-)
Usuń