Nie zawsze kontaktujemy się ze sobą w najlepszy dostępny nam
sposób. Często zdarza się, że dialogują ze sobą jedynie nasze głowy,
wymieniając się zestawem otrzymanych w procesie wychowania przekonań,
poglądów i pomysłów na życie. Jednak sposoby, które sprawdzały się kiedyś, na innym etapie rozwoju społeczeństwa, dziś często okazują się nieaktualne i
nieskuteczne. Bywają tak samo przydatne do budowania satysfakcjonujących
relacji z innymi, jak maszyna parowa do wynoszenia rakiety kosmicznej na orbitę.
Często rozmawiamy odcięci od własnych uczuć, które nas łączą
z tym, co w nas żywe i autentyczne - z naszymi głębokimi potrzebami. Przez to
korzystamy tylko w niewielkim zakresie z pełni możliwości kontaktu z drugim
człowiekiem. Jednocześnie, kiedy używamy gotowych form języka, nieświadomie
wchodzimy w relacje, jakie te formy generują. Język formował się w wyniku wielu
spotkań, interakcji, wymian międzyludzkich, jakie dokonały się wcześniej i zapisały
w jego strukturach. Korzystając z tych struktur, ciągle na nowo ożywiamy ich
ducha. Ducha porozumienia, bliskości, współpracy, ale równie często - jeśli nie
częściej - ducha rywalizacji, przemocy, oddzielenia.
Świadomość potrzeb
Nauczyliśmy się korzystać z dobrodziejstw nowoczesności w
dziedzinie techniki i medycyny. Uzbrojeni technicznie, zabezpieczeni socjalnie
i bezpieczniejsi niż nasi przodkowie pod względem zdrowotnym oczekujemy, że
jakość naszego życia poprawi się w sposób znaczący we wszystkich jego
dziedzinach. I cóż? Rozkładamy się psychicznie w trakcie rozmowy z szefem,
własne dziecko potrafi doprowadzić nas do szału, załatwienie sprawy w banku czy
administracji osiedla przypomina wyprawę wojenną…
Rozmawiamy, wymieniamy słowa, ale nie udaje nam się wejść w
rzeczywisty kontakt z drugą osobą, trudno jest osiągnąć prawdziwe porozumienie.
Dzieje się tak dlatego, że głęboki kontakt to coś więcej niż wymiana słów. Jego
podstawą jest poczucie bezpieczeństwa umożliwiające otwartość i wymianę. Kontakt
to swobodny przepływ energii psychicznej między uczestnikami dialogu,
prowadzący do zwiększenia zasobów tejże energii. To nowa jakość bycia,
synergiczna, otwierająca na kreatywne rozwiązania, przyjazna i dająca
bezpieczeństwo każdej ze stron. Potrzebujemy nowoczesnej, dopasowanej do
poziomu naszego rozwoju i świadomości, komunikacji językowej.
Modelem i sposobem komunikacji, który zapewnia wchodzenie w
autentyczne, głębokie związki międzyludzkie jest metoda nonviolent
communication. Została opracowana przez Marshalla Rosenberga w wyniku
wieloletnich badań i obserwacji sposobów, w jakie ludzie komunikują się między
sobą. W Polsce metoda ta znana jest pod nazwą porozumienie bez przemocy - od
tłumaczenia tytułu książki Rosenberga.
Nonviolent communication (nvc) wyrasta z przekonania
potwierdzonego licznymi doświadczeniami, że istnieje poziom, na którym nie
wchodzimy w konflikty - jest to poziom głębokich potrzeb, który jest wspólny
wszystkim ludziom przez sam fakt bycia człowiekiem. Każdy z nas potrzebuje m.in.
bezpieczeństwa, szczerości, bliskości, wsparcia, porozumienia, swobody czy
zaufania - i potrzebuje tego bez względu na płeć, rasę, wiek, przynależność
narodową lub społeczną.
Otóż okazuje się - co wynika z intuicji i doświadczenia
wielu osób, a zostało potwierdzone badaniami w tym zakresie - że jeśli uda nam
się w trakcie rozmowy pozostawać świadomym potrzeb własnych i rozmówcy -
wówczas taki dialog staje się prawdziwym kontaktem dwóch ludzkich istot,
otwierającym nowe, nieprzewidywalne nieraz wcześniej przestrzenie możliwości i
rozwiązań.
Jest to kontakt empatyczny. Wszyscy są w nim jednakowo ważni
- ja i moi rozmówcy. Energia, którą w innym przypadku (gdy nie czujemy, że jesteśmy
bezpieczni, że nasze potrzeby są ważne) kierujemy na obronę siebie, może w
empatycznym kontakcie zostać „oddelegowana" do tworzenia więzi i nowych
rozwiązań. Głęboki, autentyczny kontakt wiąże się więc z uświadomieniem
potrzeb, które w danym momencie są w nas żywe i kierują naszym zachowaniem,
oraz potrzeb naszego rozmówcy.
Świadomość potrzeb swoich i rozmówcy możemy uzyskać, ucząc się skupiać uwagę na takich aspektach zewnętrznej i wewnętrznej rzeczywistości, jak:
- fakty obserwowane bez oceniania;
- uczucia, które pojawiają się w połączeniu z tymi faktami;
- ważne wartości, potrzeby (zaspokojone lub nie), o których te uczucia informują;
- prośba o konkretne działanie w zaistniałej sytuacji
Przyjrzyjmy się sytuacji, gdy zmęczony wyjątkowo trudnym
dniem pracownik socjalny widzi wchodzącego do jego pokoju klienta, pomimo że
właśnie obsługuje inną osobę, a na drzwiach jest wyraźna informacja, by
wchodzić pojedynczo. Warto nadmienić, że sytuacja powtarza się wielokrotnie i
„w wykonaniu" osób, którym już niejednokrotnie zwracano uwagę w tej
sprawie. Zmęczenie, napięcie psychiczne wywołane zdarzeniami dnia, irytacja w
związku z zaistniałą sytuacją mogą się wyrazić niezamierzonym komunikatem
blokującym porozumienie, w jakie obfituje nasz nawykowy język i którego używamy
nieświadomie, pełni dobrych intencji i zdziwieni, że tak trudno porozumieć się
z innymi.
- Ile
razy można jeszcze przypominać, że wchodzimy pojedynczo? Pan jest nachalny! Nie liczy się pan z innymi!
To samo, ale wyrażone w sposób empatyczny:
- Jak wchodzi pan poza kolejnością, kiedy załatwiam sprawy z inną osobą (1), to się denerwuję (2), bo potrzebuję spokoju dla siebie i dla klienta (3). Proszę poczekać na zewnątrz i wejść
zgodnie z kolejnością.
(Jest to wypowiedź z poziomu "empatia dla siebie" - szczere wyrażenie tego, jak to jest dla mnie być w tej sytuacji i sformułowanie prośby o działanie, które zaspokoi moją potrzebę)
albo:
(Jest to wypowiedź z poziomu "empatia dla siebie" - szczere wyrażenie tego, jak to jest dla mnie być w tej sytuacji i sformułowanie prośby o działanie, które zaspokoi moją potrzebę)
albo:
- Wchodzi pan do pokoju w czasie, gdy załatwiam sprawy z
inną osobą (1), bo się pan niepokoi (2) i chce się pan upewnić się, że pana
sprawy są dla mnie ważne i będą załatwione? (3) Chciałby pan, żebyśmy umówili
się na konkretną godzinę, którą zapiszę panu na kartce i gdy wejdzie pan o tej
godzinie będziemy zajmować się tylko pana sprawami? (4)
(Jest to wypowiedź z poziomu "empatia dla drugiej osoby" - wyrażenie tego, jak przypuszczamy, że ta osoba może czuć się w danej sytuacji, wyrażenie tego, jaka jej potrzeba (jak przypuszczamy) może być niezaspokojona i zaproponowanie działania, które tę potrzebę zaspokoi).
Dla osób, które wcześniej nie używały takiego sposobu komunikowania się z innymi, może wydawać się to trudne, a nawet dziwaczne. Jak każda zmiana nawyków, tak samo zmiana nawyków komunikacyjnych jest możliwa, jednak u jej podłoża musi leżeć decyzja o chęci zmiany, a tę każdy musi podjąć samodzielnie. Na pewno warto zastanowić się nad faktem, czy w ogóle jestem otwarta(y) na pokazanie (bez lęku, wstydu i poczucia winy) innym ludziom moich uczuć i potrzeb i jednocześnie, czy jest we mnie otwartość na usłyszenie (bez oceniania) ich potrzeb i uczuć.
(Jest to wypowiedź z poziomu "empatia dla drugiej osoby" - wyrażenie tego, jak przypuszczamy, że ta osoba może czuć się w danej sytuacji, wyrażenie tego, jaka jej potrzeba (jak przypuszczamy) może być niezaspokojona i zaproponowanie działania, które tę potrzebę zaspokoi).
Dla osób, które wcześniej nie używały takiego sposobu komunikowania się z innymi, może wydawać się to trudne, a nawet dziwaczne. Jak każda zmiana nawyków, tak samo zmiana nawyków komunikacyjnych jest możliwa, jednak u jej podłoża musi leżeć decyzja o chęci zmiany, a tę każdy musi podjąć samodzielnie. Na pewno warto zastanowić się nad faktem, czy w ogóle jestem otwarta(y) na pokazanie (bez lęku, wstydu i poczucia winy) innym ludziom moich uczuć i potrzeb i jednocześnie, czy jest we mnie otwartość na usłyszenie (bez oceniania) ich potrzeb i uczuć.
Kiedy wchodzimy w taki rodzaj kontaktu, w którym określamy i wyrażamy nawzajem swoje uczucia i potrzeby, w relacji
pojawia się empatia. Taki kontakt „otwiera
oczy" na możliwość rozwiązania uwzględniającego zaspokojenie potrzeb
każdej ze stron. Na poziomie nieświadomym pojawia się wówczas wyraźna
informacja, że potrzebujemy rozwiązania, a nie osądzania się nawzajem i
kłócenia, które jest nowoczesną formą użycia maczugi w celu nakłonienia drugiej
strony do współpracy.
Autoempatia koniecznie potrzebna
Autoempatia koniecznie potrzebna
Obecnie bardzo dużo mówi się o zbawiennych dla sytuacji
dialogu skutkach okazywania empatii rozmówcy. O tym, jak towarzysząc innym w
drodze do ich świata, pomagamy im rozpoznać i wyrazić w nieinwazyjny sposób ich
uczucia i potrzeby. Ważne jednak, by nie zapominać o fakcie, że aby być dobrym
towarzyszem w drodze dla innych, musimy najpierw umieć okazywać empatię sobie -
to znaczy być świadomym, co w nas samych ożywia się w konkretnej sytuacji,
jakie nasze uczucia wskazują na nasze zaspokojone bądź nie potrzeby. Inaczej
stawiamy się w roli honorowych krwiodawców, którzy, niestety, mają anemię…
Dopóki nasz stan psychiczny wyraża się formą:
- Ile
razy można jeszcze przypominać, że wchodzimy pojedynczo? Pan jest nachalny! Nie liczy się pan z innymi!
to próba skontaktowania się w sposób empatyczny z klientem,
żeby zobaczyć sprawę z jego perspektywy, prawdopodobnie się nie powiedzie.
W tej sytuacji najpierw potrzebujemy wsparcia dla siebie (np. przegadania tego z drugą osobą, która pomoże nam rozpoznać nasze potrzeby albo podjęcia próby autoempatii - zatrzymania się na moment, uspokojenia i uświadomienia tego, co w danej chwili jest we mnie żywe, jaka moja potrzeba nie jest zaspokojona i wyraża się zdenerwowaniem). Bez potraktowania samego siebie z empatią nie jest możliwe wejście w proces empatycznego porozumiewania się z drugą osobą.
W tej sytuacji najpierw potrzebujemy wsparcia dla siebie (np. przegadania tego z drugą osobą, która pomoże nam rozpoznać nasze potrzeby albo podjęcia próby autoempatii - zatrzymania się na moment, uspokojenia i uświadomienia tego, co w danej chwili jest we mnie żywe, jaka moja potrzeba nie jest zaspokojona i wyraża się zdenerwowaniem). Bez potraktowania samego siebie z empatią nie jest możliwe wejście w proces empatycznego porozumiewania się z drugą osobą.
- Kiedy widzę, że klient wchodzi do pokoju w czasie, gdy
załatwiam sprawy z inną osobą i na dodatek ta sytuacja powtarza się co jakiś czas (1), to się denerwuję (2), bo dla mnie ważne jest, żeby pracować w spokoju i stosować się do obowiązujących zasad (3). Jednak zamiast "nakręcać się" myśląc jaki ten klient jest nieznośny, że nie szanuje mnie i innych i podejmować próby wychowywania go (co zresztą odbije się prawdopodobnie głównie na moim zdrowiu) podejmuję decyzję, że zdecydowanie poproszę go, żeby poczekał na zewnątrz i wszedł
zgodnie z kolejnością. (Tak mniej więcej przebiega proces autoempatii - empatii dla siebie, czyli uświadomienia i wyrażenia tego, jak to jest dla mnie być w tej sytuacji i poszukania najlepszego dla mnie w tym momencie rozwiązania)
Dopóki jednak nie jesteśmy w empatycznym kontakcie z samym
sobą, jakość naszego empatycznego wsparcia dla innych będzie, delikatnie
mówiąc, nienadzwyczajna. Bo tak naprawdę nasza uwaga i energia będą przy tym,
że jesteśmy źle traktowani i 1 z takiego miejsca naszej świadomości nie
będziemy w stanie traktować innych z empatią.
Komunikaty odcinające od życia
Na poziomie języka mówionego brak empatii przejawia się w
używaniu sformułowań, które blokują swobodny przepływ energii między rozmówcami
i zamykają na kontakt. Zaletą metody porozumiewania się bez przemocy jest fakt,
że takie blokujące komunikaty zostały przez Rosenberga rozpoznane i wskazane,
dzięki czemu możemy korzystać z nich w rozmowie jak z dzwonków alarmowych.
Kiedy dostrzeżemy ich obecność, mamy możliwość uświadomienia sobie, iż
prawdopodobnie oddalamy się od stanu empatii i władzę nad naszym lub czyimś
stanem emocjonalnym przejmuje lęk, wstyd albo poczucie winy. Zamyka się wówczas
możliwość empatycznego dialogu i tym samym - niekoniecznie świadomie -
wyruszamy na wojnę.
Komunikaty blokujące porozumienie to sygnał, że osoba, która
używa takich sformułowań bardzo potrzebuje empatii - dodatkowej porcji energii
psychicznej, która pomoże jej rozpoznać swoje uczucia i kryjące się pod nimi
potrzeby. Wtedy będzie mogła wyrazić je w sposób nieinwazyjny. To dopiero może
przywrócić swobodny, bezpieczny przepływ komunikacji.
Te niebezpieczne sformułowania to:
1. Osądy moralne (oceny, obwinianie, zarzuty, krytyka):
„Jesteś niekompetentny", „Przez ciebie się spóźnimy!",
„Kłamiesz!", „Źle wychowujesz dzieci".
2. Porównania: „On gorzej traktuje klientów niż jego
poprzednik".
3. Uchylanie się od odpowiedzialności: „Zrobiłem to tylko
dlatego, że szef kazał".
4. Stawianie żądań: „Albo zrobisz to natychmiast,
albo…".
Marshall Rosenberg po kilkudziesięciu latach badania
zależności zjawisk językowych i przemocy twierdzi, iż „z natury zdolni jesteśmy
odczuwać radość ze współczującego dawania i brania. Nauczyliśmy się jednak
porozumiewać za pomocą różnego typu komunikatów odcinających od życia, które
skłaniają nas do mówienia i postępowania w sposób bolesny i szkodliwy dla nas
samych i dla innych ludzi. Jedną z form takiego komunikatu są osądy moralne, z
których wynika, że każdy, kto nie działa zgodnie z naszym systemem wartości,
jest zły, albo nie ma racji. Inna forma komunikatu odcinającego od życia to
uciekanie się do porównań, które blokują w nas współczucie zarówno wobec nas
samych, jak i wobec innych. Komunikaty odcinające od życia zaćmiewają też naszą
świadomość tego, że każdy z nas odpowiada za swoje myśli, uczucia i czyny. Dla
języka blokującego współczucie typowe jest także uzewnętrznianie własnych
pragnień w postaci żądań".
Kiedy próbujesz zmieniać swój sposób mówienia na bardziej empatyczny, może pojawić się refleksja, że przecież nie da się tak rozmawiać, bo to brzmi sztucznie. Rzeczywiście, często na początku nie wiadomo, jak to zrobić,
żeby nie używać „przemocowego" języka i jednocześnie zachować naturalny
charakter rozmowy. Jak każda nowa umiejętność, ta też wymaga to ćwiczenia i szlifowania. Z czasem staje się to dla nas naturalne, nie usztywniamy się w czasie rozmowy i nasi rozmówcy nie odbierają wrażenia, że jesteśmy nienaturalni.
Popychacze
Popychacze
Komunikaty utrudniające rozmowę (np. zarzuty, oceny,
żądania) bywają też nazywane „popychaczami", ponieważ wiele osób wiąże z
nimi nadzieję, że dzięki użyciu takich form językowych popchną innych w
kierunku, który jest przez nich pożądany i tym samym wpłyną na zmianę
zachowania rozmówcy, a konflikt sam się rozwiąże. Doświadczenie pokazuje
jednak, że może zaistnieć spora różnica pomiędzy tym, co chcemy osiągnąć za
pomocą takich komunikatów, a tym, co rzeczywiście dostajemy. Kiedy nie jesteśmy w empatycznym kontakcie z rozmówcą, prawdopodobieństwo, że otrzymamy to, czego pragniemy, zmniejsza się wprost proporcjonalnie do ilości użytych „popychaczy".
Zastanówmy się, co chce osiągnąć pracownik, mówiąc do
klienta:
A w drugim kroku zastanówmy się jakie myśli, uczucia czy działania
może wywołać ta wypowiedź u klienta.
Wnioski prawdopodobnie pokazują, że skuteczność takich „popychaczy"
jest pozorna i nie zwiększa szans na rozwiązanie konfliktu, które w sposób
naturalny prowadziłoby przecież do spadku napięcia. Używanie takich form
językowych działa wprost przeciwnie - powoduje wzrost napięcia przez ożywienie
zakodowanej w słowach, a najczęściej nieuświadamianej przez mówiącego,
przemocy. Prowadzi to do zerwania empatycznego kontaktu lub wręcz niemożności
jego nawiązania. Jest to o tyle niebezpieczne, że w przeciwieństwie do maczugi,
której nie sposób nie zauważyć, duch przemocy zamieszkujący w wielu formach
słownych najczęściej bywa niewidzialny.
Tak więc pierwszy krok, który możemy zrobić, gdy chcemy
zmienić nawyki komunikacyjne i zacząć wprowadzać porozumienie bez przemocy w
swoje życie, to nauczenie się rozpoznawania takich „popychaczy"
(komunikatów blokujących empatyczną komunikację). Następnym etapem może być
powstrzymywanie się od ich stosowania - zgodnie z zasadą: po pierwsze, nie
szkodzić. Jeśli zaś chcemy umówić się na jakieś wspólne z innymi bycie i
działanie i chcemy nadać tej relacji charakter empatyczny, warto rozpocząć od rozpoznania żywych w danym momencie
potrzeb wszystkich uczestników grupy i dania tym potrzebom „przestrzeni
psychicznej".
Kontakt empatyczny jest poszukiwaniem przestrzeni, w której potrzeby wszystkich osób są uwzględnione. Jest nieustannym zmierzaniem ku łące, o której pisał już w XIII wieku suficki poeta Rumi: „Poza ideami dobra i zła jest łąka. Tam się spotkamy".
Ewa Mażul
Komentarze
Prześlij komentarz