Chociaż z pozoru może się wydawać, że ludzie bardzo różnią się od siebie, to w rzeczywistości odgrywają na zmianę tylko trzy role. Jak działa trójkąt dramatyczny?
Katarzyna
odłożyła słuchawkę, wznosząc oczy do nieba. – Tyle razy ci mówiłem, żebyś
darowała sobie te codzienne konferencje, bo się wykończysz, a i tak nic z tego
nie wyniknie – powiedział Piotr, próbując zachować spokojny ton głosu. –
Przecież to moja matka, nie mogę się nią nie interesować. Oprócz mnie nie ma
nikogo – Kasia starała się wytłumaczyć samej sobie, że jej postępowanie ma
sens.
Jej
mama mieszkała w pobliskim mieście, sama w dużej willi. Do ich domu, położonego
na wsi, z dala od zgiełku miasta, zaglądała bardzo niechętnie (przeważnie w
święta) i nigdy nie zgadzała się przenocować. To powodowało, że albo Kasia,
albo Piotr musieli przyjąć rolę kierowcy, czekającego na hasło do jazdy i
niemogącego sobie pozwolić na wypicie kieliszka wina, bo nie było jasności,
kiedy hasło zostanie rzucone. Kasia jako jedynaczka czuła się w obowiązku
opiekować się matką, co dla patrzących z boku wyglądało raczej na wykonywanie
jej rozkazów i robienie dobrej miny do złej gry. Piotr próbował wytłumaczyć
żonie, że taka uległość nie ma sensu, ale jedynym skutkiem jego zabiegów było
to, że teściowa traktowała go jak powietrze.
Coś z tobą jest nie tak
Matka
była mistrzynią we wpędzaniu Kasi w poczucie winy. Od zawsze krytykowała jej sposób ubierania się („przy
twojej figurze nie powinnaś chyba chodzić w spodniach”), znajomych („zadając
się z tymi ludźmi, pomału zbliżasz się do ich poziomu”), pomysły na życie („mieszkanie
na wsi jest może dobre dla rolników”) oraz kwalifikacje zawodowe („z takim
wykształceniem to powinnaś chyba zajmować wyższe stanowisko, gdybyś naprawdę
była dobra w swoim zawodzie”). Kasia od dziecka czuła się przy niej jak ofiara
losu, dorastała z poczuciem winy, że jest powodem wstydu dla swojej
rodzicielki. Kiedy matka się zagalopowywała, po stronie Kasi stawał zazwyczaj
tata, mówiąc: „daj jej spokój, ona doskonale sobie radzi (pięknie wygląda,
napisała lepiej niż połowa klasy, ma przyjaciół, na których może liczyć,
zdobyła stanowisko, na które aplikowało kilkanaście osób)”. Potem rodzice
zaczynali kłócić się ze sobą i ona czuła się
jeszcze bardziej winna. Odkąd tata wyjechał na stałe za granicę, a Kasia wyszła
za mąż i wyprowadziła się z domu, kontakt z matką przybrał charakter
cowieczornych konferencji, które dość skutecznie psuły jej nastrój na resztę
wieczoru. Nie była w stanie jednak ograniczyć częstotliwości tych rozmów, bo
kiedy próbowała to zrobić, wtedy dowiadywała się, że nie stać jej nawet na tak
drobny gest, jak telefon z pytaniem, czy wszystko w porządku, i że jest jej
jedyną córką, więc na kogo innego matka może liczyć.
Komunikacja z poziomu winy
Schemat
komunikacji „wypracowany” w dzieciństwie nadal działa, pomimo że Kasia jest już
dorosła, niezależna finansowo, ma własną rodzinę i teoretycznie jest w stanie
decydować o swoim życiu. Jednak ciągle odgrywa rolę dziewczynki usiłującej
zaskarbić sobie uznanie matki, stara się ją zadowolić, tak jakby nie była w
stanie wyruszyć w dorosłe życie bez matczynej pieczątki, że jest OK.
Komunikacja w rodzinie Kasi przebiegała według typowych zasad trójkąta
dramatycznego, opisanego przez Stephena Karpmana: Kasia – ofiara, matka –
oskarżyciel, ojciec – wybawca. Dlaczego tak trudno wyrwać się z zaklętego kręgu
niemożności nawiązania normalnych, partnerskich stosunków? Dlaczego tańczymy
ten chocholi taniec? Ano dlatego, że gwarantuje on każdej ze stron sporo emocji
o wysokim natężeniu oraz tak atrakcyjny dramatyzm akcji, która wciąga i
oszałamia. Do tego dochodzi poczucie rozładowania napięcia, które co prawda nie
ma raczej jakości katharsis, ale w końcu – każdy ma takie dramaty, w jakich
zagra.
Dramatycznie i nieskutecznie
Trójkąt
dramatyczny pojawia się w polu działania osób, którym nie do końca udaje się
wziąć odpowiedzialność za siebie w dorosły sposób. Tacy ludzie mają skłonność
do tego, by działać z jednej z trzech pozycji: biednej, zależnej od innych
ofiary; wybawcy, który pomoże biednej ofierze wyjść z impasu; oraz
prześladowcy, który zmusza ofiarę do wyjścia z impasu, motywując strachem,
poczuciem winy lub wstydu. Tak naprawdę to każda z postaci dramatu stosuje
sobie właściwe sposoby radzenia z frustracją: ofiara stara się przypodobać,
rozchmurzyć prześladowcę, zadowolić go, bo nie może znieść napiętej sytuacji;
wybawca stara się wziąć na swoje barki problemy ofiary i pomóc, bo nie może
patrzeć na jej nieszczęście; wreszcie prześladowca, który zrzędzi, atakuje,
„potrząsa” ofiarą, by ją zmienić lub skłonić do działania według swoich
pomysłów.
Spodziewana zamiana ról
W
trakcie odgrywania dramatu uczestnicy często zamieniają się rolami, bo proces
takich „trójkątnych relacji” jest dynamiczny, a odgrywanie każdej z ról
zaspokaja (w niezdrowy sposób) jakieś ważne potrzeby. U ofiary – potrzebę
samodzielności (zamiast być samodzielną, szuka wybawcy, który zrobi coś za nią,
lub prześladowcy, który ją zmusi do działania zrzędzeniem, straszeniem). U
prześladowcy – potrzebę szacunku (zamiast traktować innych z szacunkiem i
postępować w sposób, który pozwala go szanować, zmusza innych siłą lub
manipulacją do liczenia się z nim). Wybawca, którego zewnętrzny wizerunek
wydaje się szlachetny i pożądany, w rzeczywistości zamiast pomagać innym,
przejmuje na siebie część ich odpowiedzialności, „wybawia” ich z życia i w ten
sposób od siebie uzależnia, realizując z niezbyt dobrym skutkiem swoją potrzebę
miłości.
Z tobą to się nie da dogadać
Kasia
z matką zaczynają zwykle od rozdania: Kasia ofiara – matka prześladowca. Kasia
opowiada, jak w pracy zarzucono ją nawałem obowiązków (liczy na współczucie).
„Gdybyś mnie posłuchała, twoje życie inaczej by wyglądało. Mówiłam ci, że ta
twoja kierowniczka to sprytna lisica i żeby na nią uważać, odwalasz za nią
robotę, a ona dostanie premię i pewnie niedługo awans” – mówi matka, licząc, że
pod wpływem krytyki córka zmieni się wreszcie w taką, jaką chciałaby mieć –
zaradną i asertywną (sic!). Kasia powstrzymuje się od powiedzenia, co o tym
sądzi, bo wie, że z matką nie wygra. Mąż próbuje się wtrącić, chcąc „wybawić”
Kasię z roli ofiary („przestań rozmawiać z matką, to się nie będziesz
wykańczać”), co powoduje, że Kasia czuje się jeszcze bardziej nierozumiana,
napięcie wywołuje w niej złość, więc postanawia nie dzwonić więcej do matki
(„jak ją zaboli, to może wreszcie zrozumie”) i przesuwa się na pozycję prześladowcy.
Takie
posunięcie matka odbiera jako porzucenie, pozbawienie miłości i zaczyna
zachowywać się jak ofiara: użala się nad sobą, że jest taka biedna i nikt się z
nią nie liczy. Zaczyna się coraz gorzej czuć, więc dzwoni do córki i służbowym
tonem oznajmia, że prosi ją tylko o zawiezienie do przychodni. Kasia czuje się
winna – zaniedbała matkę, rzeczywiście jest nieudacznicą, gdyby była z nią w
kontakcie, zareagowałaby na czas. Kto ją pogłaszcze po głowie? Przeważnie do
tej roli zgłasza się Piotr, udzielając żonie dobrych rad. Kiedy jednak jego
rady rozsierdzą Kasię, wtedy Piotr z roli wybawcy („chciałem dobrze”)
przechodzi na pozycję ofiary („tak się staram”) i udaje się do swojej jaskini
cierpieć przed telewizorem albo w poszukiwaniu wybawcy dla siebie – do pubu.
Wtedy teściowa chwilowo może stać się wybawcą swojej córki („jaka ty jesteś
biedna, w ogóle nie masz w nim wsparcia”), a Piotr może dać upust swojej
frustracji, przyjmując rolę prześladowcy: („ta kobieta potrzebuje psychiatry,
nie reumatologa”).
Chocholi taniec
Ta
zabawa nie ma końca. I chociaż z pozoru może się wydawać, że ludzie bardzo
różnią się od siebie, to tkwiąc w okowach trójkąta dramatycznego, odgrywają
tylko trzy role na zmianę. Trudno jest zmienić nawyki wykształcone w
dzieciństwie i wyniesione z rodzinnego domu. Jedynym lekarstwem jest wyrwanie
się z trójkąta poprzez wzięcie odpowiedzialności za siebie i niebranie jej za
inne dorosłe osoby. Uświadomienie sobie, że za własne postępowanie odpowiadam
ja, inni odpowiadają za swoje – także w rodzinie.
Ewa Mażul
Więcej
o skłonności do przyjmowania roli ofiary
o tym, jak wyjść z roli wybawcy
dlaczego nie warto być agresorem
o tym, jak być asertywnym i szanując innych szanować również siebie
Ewa Mażul
Więcej
o skłonności do przyjmowania roli ofiary
o tym, jak wyjść z roli wybawcy
dlaczego nie warto być agresorem
o tym, jak być asertywnym i szanując innych szanować również siebie
Komentarze
Prześlij komentarz