Jeżeli
sytuacje, gdy masz komuś powiedzieć „nie” albo sam/a doświadczasz odmowy w
odpowiedzi na swoją prośbę, nie robią na tobie wrażenia, jeżeli nigdy nie
denerwujesz się i nie unosisz gniewem w takich momentach, to pomiń czytanie
tego artykułu. Jednak ci, którzy po raz tysięczny zgodzili się na coś, czego
już więcej nigdy nie mieli robić, ci, którzy nawet nie zapytali o coś, na czym
im bardzo zależy, z góry zakładając porażkę, wreszcie ci wszyscy, którzy
usłyszawszy „nie” na swoją prośbę, długo w myślach roztrząsali sytuację,
nakręcając spiralę złości lub depresji – to osoby, którym może przydać się parę
wskazówek, refleksji i ćwiczeń poprawiających umiejętność komunikowania się w
zrównoważony sposób.
Poza nawiasem
Odmawianie
i słuchanie odmowy jest trudne, bo dotyka lęku przed odrzuceniem i zagraża
poczuciu bezpieczeństwa. Szczególnie trudno jest odmawiać ważnym i znaczącym
osobom z naszego otoczenia – rodzicom, dzieciom, partnerom – człowiek jako
„zwierzę stadne” obawia się odrzucenia i potrzebuje bezpieczeństwa i bliskości.
Niełatwe bywa również mówienie „nie” szefowi czy kolegom z pracy. Trudne, bo
zwykle podszyte lękiem o bezpieczeństwo finansowe, na którym dziś najczęściej
budujemy swoje ogólne poczucie stabilizacji. Dlatego wiele osób rezygnuje z
możliwości zatroszczenia się o własne potrzeby (np. odpoczynku, jasności w
relacjach czy też działania zgodnie ze swoimi ważnymi wartościami) i decyduje
się nie odmawiać. Ta decyzja ustawia je często na przegranej pozycji, bo kiedy
ucho przysłowiowego dzbana się urwie – zareagują z pewnością zbyt emocjonalnie
i wtedy wyjdą na awanturników lub histeryków.
Komu trudno mówić „nie”
Kłopoty z
odmawianiem mają ludzie, którzy uznają sprawy innych za ważniejsze od swoich
własnych. Taka postawa z czasem powoduje
tłumienie ich ważnych potrzeb i skutkuje rozdrażnieniem, rozżaleniem oraz rodzi
skłonność do manipulowania. Manipulanci rzadko wprost mówią nie – to jedna z
ich charakterystycznych cech. Raczej tak kierują rozmową, żebyś ty sam wycofał
swoją prośbę, albo wykonują ją z uśmiechem na ustach, wystawiając ci w głębi
duszy rachunek, który zostanie przedstawiony w odpowiednim (niekoniecznie dla
ciebie) momencie.
Z kolei
tych, którzy są skupieni głównie na swoich potrzebach, usłyszenie odmownej
odpowiedzi na ich prośbę potrafi doprowadzić do białej gorączki lub pogrążyć w
otchłaniach rozpaczy. Wielka awantura lub „strzelanie focha” to objawy
nieradzenia sobie z przyjmowaniem odmowy.
Co łączy furiatów, obrażalskich i manipulantów?
To, że tak
naprawdę w swoim życiu nie stosują próśb, tylko żądania. Prawdziwa prośba ma
miejsce wtedy, gdy w odpowiedzi na nią jesteśmy równie gotowi usłyszeć „tak”,
jak i „nie”, bo chcemy, żeby ktoś inny zrobił to, o co go prosimy, tylko w
wypadku, gdy on sam rzeczywiście chce to zrobić. Za żądaniem stoi groźba
związana z niespełnieniem naszej niby-prośby. Żądanie może przyjmować lukrowaną
postać i zawierać w sobie słowo „proszę”, ale pozostaje żądaniem, czyli
komunikatem informującym, że albo rozmówca zrobi to, czego chcemy, albo będzie
nieprzyjemnie. Jeżeli za prośbą stoi informacja, że w przypadku jej
niespełnienia pojawią się przykre konsekwencje, to taka prośba jest bardziej
lub mniej zawoalowanym żądaniem – należy do świata komunikacji opresyjnej:
„Bardzo cię
proszę, zrezygnujmy z tego wyjazdu, bo jeśli nie, to ja nie będę szykowała
przyjęcia dla twoich znajomych z pracy”.
„Kochanie,
proszę cię, popraw tę jedynkę z matematyki do piątku, bo inaczej nie będziesz
mógł w weekend pojechać na konie”.
„Ja tylko
proszę, żebyś tym razem odebrała moje dziecko z przedszkola, przecież ja twoją
Julkę odbierałam tyle razy. Chyba ci zależy na naszej przyjaźni”.
Trudna równowaga
Dlaczego
tak trudno zachować równowagę – nie wycofywać się, nie obrażać, nie
manipulować, przymilając lub strasząc w czasie proszenia lub odmawiania? Wynika
to z faktu, że bardzo wiele koncepcji i przekonań (niekoniecznie naszych własnych,
lecz przyjętych w ciągu życia za własne z różnych powodów) paraliżuje nas i
skłania do schematycznego postrzegania sytuacji, schematycznego przezywania
emocji i w końcu – schematycznego działania. U podstaw schematu leży reagowanie
w kategoriach wygrana/przegrana. Przekonanie, że tylko jeden z uczestników
sytuacji może być usatysfakcjonowany…
W sytuacji
napięcia emocjonalnego mamy skłonność do reagowania w dwojaki sposób: atakiem
lub wycofaniem, które często przybiera formę „wykręcania się”.
Prośba:
„Wojtku, proszę, przygotuj na jutro prezentację dotyczącą naszego projektu”.
Atak: co, ja mam zrobić prezentację na jutro? Nikt
mi nie płaci za nadgodziny. To jest mobbing zmuszać pracowników do harowania w
domu wieczorami!
Atakujemy,
gdy prośbę odbieramy jako atak na naszą osobę i postanawiamy stanąć do otwartej
walki. Atak stosujemy, kiedy uznajemy, że my jesteśmy ok., ale z rozmówcą nie
wszystko jest w porządku. Chwytamy więc maczugę i do boju! Zniszczyć
przeciwnika.
Wycofanie: Ja bym chętnie zrobił tę prezentację, ale
moja żona ma nocny dyżur i muszę zajmować się dzieciakami. Naprawdę nie mogę,
może następnym razem?
Nieważne,
że żona nie ma dyżuru, a dzieci są na feriach u dziadków. Ważne, by się wymigać
nie stając do otwartej walki. Taki ucieczkowy sposób reagowania wybieramy, gdy
prośbę traktujemy jako wywieranie presji, ale nie chcemy otwartej konfrontacji,
bo siebie postrzegamy jako słabszego/ słabszą w relacji. Można powiedzieć, że
wybieramy ucieczkę na drzewo zamiast maczugi.
Mądrze inwestować w budowanie relacji
Takie
sposoby mówienia „nie” nie budują dobrych relacji w pracy ani między partnerami
w życiu prywatnym. Są przestarzałe i skuteczne na krótką metę.
Bardziej
skuteczne i opłacalne (bo będące inwestycją w przyszłość relacji) jest odmawianie
w sposób empatyczny. Empatia w rozmowie polega na wczuciu się we własny stan
wewnętrzny i jednoczesne wyczucie stanu wewnętrznego rozmówcy. Zakłada
partnerski sposób porozumiewania się i możliwość mówienia „nie” pewnym
rozwiązaniom – nie ludziom.
Skoro
nagminne stawianie potrzeb innych ludzi przed swoimi potrzebami godzi w nas
samych, a działanie tylko w oparciu o własne potrzeby pacyfikuje osoby z
naszego otoczenia, to jak można wprowadzić równowagę do tych sytuacji?
Odnosząc
się do potrzeb i wartości ważnych dla obu stron i nie fiksując się na jednym
konkretnym rozwiązaniu.
Coś na tak
W tak
przeprowadzonej rozmowie jest miejsce na „nie” dla proponowanego rozwiązania i
równocześnie miejsce na zrozumienie sytuacji proszącego. Chodzi o to, by
znaleźć rozwiązanie możliwe do przyjęcia dla obu stron i obie strony
satysfakcjonujące. W komunikacji empatycznej nikt nie musi obawiać się słowa
„nie”. W komunikacji uwzględniającej potrzeby obu stron „nie” oznacza po prostu
„tak dla innego rozwiązania” .
Kiedy czyta
się rady, jak postępować w trudnej sytuacji, to wydaje się to w miarę proste i
możliwe do wykonania. Jednak zaczynamy prowadzić prawdziwą rozmowę w prawdziwym
świecie z prawdziwym rozmówcą – nagle to wszystko przestaje być łatwe. Nie ma
sensu się tym zrażać, bo każda zmiana nawyków jest trudna na początku. Wszak –
najtrudniejszy pierwszy krok. Każdy następny przychodzi z mniejszym bólem, aż
zdrowa asertywność staje się nawykiem i w pewnym momencie ze zdziwieniem
zauważamy, że coraz mniej sytuacji jest w stanie wytrącić nas z równowagi. W
początkowej fazie pracy z umiejętnością odmawiania i słuchania odmowy przydatne
jest pamiętanie o tym, że w świecie ludzi dorosłych każdy sam jest w stanie
odpowiadać za stan swoich emocji, każdy też ma możliwość przenieść uwagę z
czubka własnego nosa na inne osoby w otoczeniu i poszukać rozwiązania, które
najlepiej w danej sytuacji może służyć wszystkim (nie tylko tobie albo tylko
mnie). Do trudnych rozmów można się też wcześniej przygotować, analizując
sytuację pomału i spokojniej, żeby w momencie rozmowy nie ulegać tak łatwo
zmieszaniu i nie „przełączać się” na automatycznego pilota starych nawyków
komunikacyjnych.
Gdy jakaś część mnie chce, a inna nie
Jeżeli jest
tak, że jakaś część mnie chce to zrobić, a jakaś nie, to warto sprawdzić, czy
ta część mnie, która jest „na tak” nie kieruje się irracjonalnym lękiem przed
odrzuceniem.
Dla
większości osób mających problem z odmawianiem powiedzenie „nie” nie zawsze
jest tak samo trudne. Są sytuacje, gdy odmawianie jest prostsze i takie, kiedy
wydaje się niemożliwe. Najłatwiej jest odmówić osobie obcej w sprawie, z którą
się nie utożsamiamy.
Im bliższa
nam osoba i sprawa, tym bycie asertywnym bywa trudniejsze, gdyż do gry włączają
się emocje, a te potrafią w zdumiewający sposób zniewolić nas do działania pod
swoje dyktando – nawet, gdy tego sobie nie uświadamiamy, a właściwie –
szczególnie wtedy, gdy nie uświadamiamy sobie, że działamy pod wpływem emocji,
nasze decyzje i zachowania dalekie bywają od rozsądku. Właśnie ten fakt bywa
wykorzystywany w polityce, reklamie, wszelkiego rodzaju propagandzie, ale także
– niemniej skutecznie – w relacjach rodzinnych czy przyjacielskich. Żeby
zmniejszyć swoją podatność na manipulacje trzeba nauczyć się uspokajać emocje
zanim zacznie się działać.
Pomocna
może być posłużenie się schematem pozwalającym przyjrzeć się sytuacji po kolei
i z każdej strony, co pomaga znaleźć rozwiązanie w stylu „tak dla czegoś
innego”.
przykład
|
opis
mojej sytuacji
|
|
O co
(jakie działanie) ktoś mnie prosi:
|
Mogę
podrzucić moją Julię w sobotę, żeby pobawiła się z Maciusiem? Mamy wyjazd na
konie ze znajomymi.
|
|
Jakie
emocje to we mnie budzi:
|
Czuję się
rozdarta i poirytowana – część mnie jest „na tak”, część „na nie”
|
|
Jaka moja
ważna potrzeba będzie zaspokojona, jeśli to zrobię (co powoduje, że część
mnie jest „na tak”)?
|
Potrzeba
wspierania się nawzajem – ważne jest dla mnie, żeby sobie pomagać – także w
opiece nad dziećmi – chciałbym się do tego przyłożyć
|
|
Jaka moja
ważna potrzeba nie będzie zaspokojona, jeżeli to zrobię (co powoduje, że
część mnie jest „na nie”)?
|
Potrzeba
równowagi w relacjach – ważne jest dla mnie, żeby we wzajemnych relacjach być
stroną dającą i otrzymującą na zmianę;
Potrzeba
zabawy – też chciałbym skorzystać z rozrywki
|
|
Czego nie
chcę?
|
Nie chcę
po raz kolejny zajmować się dziećmi, kiedy moja koleżanka bawi się.
|
|
Czy jest
coś, co mogę i chciałbym zrobić z ochotą zamiast dokładnie wypełnić prośbę
rozmówcy?
|
Mogłabym
pójść z dziećmi do kina (tak obiecałam wcześniej synowi), a potem odwieźć
Julię np. do jej dziadków czy do domu (istnieje przecież sytuacja płatnych
niań). Chciałbym też ustalić, kiedy ja mogę liczyć na zaopiekowanie się moim
dzieckiem.
|
Kiedy już
zrozumiem, co mną kieruje, mogę to jasno wyrazić. Zwiększam wtedy szanse na to,
że rozmowa przebiegać będzie z nastawieniem na szukanie rozwiązań (emocje nie
zdominują rozsądku).
- Mogę podrzucić moją Julię w sobotę, żeby pobawiła
się z Maciusiem? Mamy wyjazd na konie ze znajomymi.
- Wiesz, część mnie jest na tak, część na nie. Ważne
jest dla mnie, żebyśmy się nawzajem wspierały i jednocześnie chciałabym, żeby
to było w miarę symetryczne. W tym miesiącu już trzeci raz miałabym zajmować
się naszymi dziećmi. Mogę bez problemu zaproponować, że zabiorę Maciusia z nami
do kina na 12 i zaopiekuje się nim do 15, a potem mogłabym odwieźć go do
dziadków, czy to jest dla ciebie do przyjęcia?
- Musiałabym z dziadkami wynegocjować resztę
popołudnia… Zobaczę, czy się zgodzą..
- Jeżeli się zgodzą, to moja oferta jest aktualna. I
wiesz, chciałabym umówić się, kiedy ty możesz zabrać moją Julię do siebie,
żebyśmy my mogli pobawić się bez dzieci. Czy weekend za dwa tygodnie pasowałby
ci?
Ewa Mażul
artykuł ukazał się w miesięczniku SENS IV 2013
Komentarze
Prześlij komentarz