Wypowiedzi grożące lub oparte na przymilaniu się niech będą
dla ciebie przede wszystkim informacją, że ten, kto je wypowiada, nie czuje w
danym momencie zaufania do losu, świata i innych ludzi. Raczej połączony jest
ze swoją frustracją, która każe mu skupiać się przede wszystkim na własnych
problemach. Jednym z rodzajów komunikatów opartych na niejawnej groźbie jest
„strzelanie focha”. Dąsy i obrażanie się to w istocie dziecinne sposoby radzenia
sobie z problemami. Empatia zamiast wymuszania na rozmówcy tego, na czym ci
zależy, to ważny element skutecznej komunikacji.
Lena czuła znajomy ścisk w gardle. Znowu ma być tak, jak
jemu pasuje. – Oczywiście, że możemy nie jechać na te tratwy. Bo mamusia nie
przeżyje jednego tygodnia bez obiadu z syneczkiem. Tylko mi nie mów potem, że
jesteś przemęczony i nigdy nie możesz odpocząć – powiedziała. Wspólny wyjazd ze
znajomymi nad Biebrzę, który zapowiadał się interesująco, przegrał w konkurencji
z proszonym obiadem u teściowej. Lena nie miała ochoty na dalszą dyskusję, bo
nie bardzo wierzyła, że jest w stanie wpłynąć na postawę męża. Nie miała też
ochoty być miła i udawać, że wszystko jest w porządku. Wyglądało na to, że w
ich domu zaczynają się kolejne „ciche dni”. Chyba że Piotr zmieni swoją
decyzję…
Komunikaty manipulacyjne
Jeżeli chcemy czegoś od naszego rozmówcy, ale w głębi ducha
nie bardzo wierzymy, że jest on skłonny spełnić naszą prośbę, najczęściej
stosujemy komunikaty manipulacyjne: żądamy, formułując komunikat oparty na
schemacie: „albo to zrobisz, albo będzie źle” (motywujemy strachem), albo
uwodzimy w ten czy inny sposób rozmówcę poprzez stosowanie komunikatów opartych
na mglistych obietnicach – wtedy schemat komunikatu sprowadza się do formy:
„jeśli to zrobisz, będzie ci dobrze”.
Takich wypowiedzi Lena używa zazwyczaj wtedy, kiedy czuje,
że Piotr jest w dobrym humorze i pozytywnie zareaguje na jej przymilenie się.
Dziś też próbowała od tego zacząć. – Piotrusiu – powiedziała, kiedy wrócił z
pracy – ostatnio mówiłeś, że przydałby się nam wyjazd na łono natury, a Kasia z
Bartkiem wybierają się na spływ tratwami i byłoby też dla nas miejsce.
Odpoczęlibyśmy sobie i na pewno byłoby miło… I wtedy Piotr wyskoczył z
rodzinnym obiadem, że obiecał mamie i nie chce wszystkiego odkręcać, bo
rodzicom będzie przykro. Rodzicom oczywiście nie powinno być przykro, a jej
może? I wtedy właśnie poczuła ten znajomy ścisk w gardle i nie mogła się już
powstrzymać, żeby mu nie wygarnąć „z grubej rury”.
Manipulacyjne wypowiedzi grożące lub oparte na przymilaniu
się niosą ze sobą informację, że ten, kto je wypowiada, nie czuje w danym
momencie zaufania do losu, świata i innych ludzi. Raczej połączony jest ze
swoją frustracją, która każe mu skupiać się przede wszystkim na własnych
problemach i nie daje przestrzeni na zadbanie także o komfort rozmówcy. Jednym
z rodzajów komunikatów opartych na niejawnej groźbie jest „strzelanie focha”.
Obrażamy się na rozmówcę, przestajemy z nim rozmawiać, „wypisujemy się” ze
wspólnoty, do której obydwoje należymy. Dajemy wtedy do zrozumienia, że jeśli
nie zrobi tego, czego sobie życzymy, to zerwiemy z nim kontakt. Niewiele osób
jest w stanie ze spokojem znosić taką groźbę, bo dotyka ona najgłębszych,
nieuświadamianych zazwyczaj ludzkich potrzeb – niosąc groźbę wykluczenia,
zaburza poczucie bezpieczeństwa, oparte na przynależności do grupy.
Pokonać focha
Dąsy i obrażanie się, kiedy jest się niezadowolonym albo gdy
coś pokrzyżuje nasze plany, to w istocie dziecinne sposoby radzenia sobie z
problemami. Jest to forma zemsty, mająca dać do zrozumienia że odbieramy komuś
naszą miłość i akceptację na tak długo, aż się opamięta, zmieni swoje
zachowanie i tym samym uzna naszą rację. Za taką postawą kryje się brak
pewności siebie, poczucia własnej wartości i poczucia bezpieczeństwa. Stosując
taki manipulacyjny rodzaj komunikacji, zapraszamy rozmówcę do rzeczywistości, w
której sposobem na życie jest walka, a partner staje się sparring partnerem. W
ostatecznym rozrachunku zwycięzca może być tylko jeden. Dlatego trzeba nauczyć
się rozpoznawać, jakie reakcje wzmacniają toksyczny model komunikacji, a jakie
go „rozbrajają”. Tym, co powoduje, że swoim zachowaniem wzmacniamy
„fochowy” sposób komunikowania się partnera, jest: ignorowanie rozmówcy, próby
udobruchania go, wszczynanie kłótni w nadziei na jakąkolwiek formę komunikacji,
tłumaczenie się i przepraszanie, że nie spełniło się oczekiwań rozmówcy,
odpłacanie pięknym za nadobne czy też obrażanie się.
W przypadku Leny i Piotra jest bardzo prawdopodobne, że
kiedy stosują swoje nawykowe zachowania w problemowych sytuacjach, zapędzają
się w kozi róg wzajemnego obrażania się na siebie. Dlatego „ciche dni” w ich
domu zdarzają się coraz częściej i nie przynoszą rozwiązania problemów, które
tylko się nawarstwiają.
Co robić?
Nina Brown w swojej książce „Kocham narcyza” radzi, by w
sytuacjach, kiedy nasz partner dąsa się i obraża, zastosować strategie, które
powstrzymają rozwój toksycznej komunikacji
Zaprzestać wypytywania partnera o przyczynę jego dąsów (bo
drążąc temat, dowiesz się najprawdopodobniej, że źródłem niezadowolenia
partnera jest jakieś twoje niedopatrzenie lub zachowanie i tym samym zgłosisz
się na ochotnika do roli chłopca do bicia);
Powstrzymać swoją ciekawość na temat źródła niezadowolenia
rozmówcy, kiedy bowiem czujemy się źle, nie wiedząc, o co partner się dąsa,
jest bardzo prawdopodobne, że poczujemy się znacznie gorzej, gdy wyjawi nam
prawdę o naszym własnym udziale w powstaniu tego niezadowolenia.
Sztuką jest zachowywać się tak, jakby rozmówca nie był
nadąsany czy obrażony; postępować tak, jakby miało się do czynienia z osobą,
która zachowuje się w sposób dojrzały: ignorować dąsy, ale nie traktować
partnera jak powietrza.
Takie strategie pomagają wprowadzić styl rozmowy oparty na
wzajemnym szacunku i poszukiwaniu rozwiązań, które służą wszystkim. Pomagają
zatrzymać się i wykroczyć poza zaklęty krąg wzajemnego obwiniania się i walki o
to, kto ma rację. A wtedy łatwiej odzyskać zaufanie do tego, że jesteśmy
akceptowani i cały świat nie sprzymierzył się przeciwko nam.
Gdyby udało się cofnąć sytuację do momentu, gdy Lena czuje
ścisk w gardle, dać jej czas na zatrzymanie się, wzięcie kilku oddechów i rozluźnienie
gardła, zanim wygłosi swoją kwestię na temat mamusi i syneczka, a Piotrowi
pozwolić dostrzec troskę w tym, co Lena robi – może okazałaby się możliwa
rozmowa z poziomu empatii, np. taka:
– Nie wiedziałam, że umówiłeś się z rodzicami. Chciałbyś
dotrzymać słowa, żeby rodzice czuli, że się z nimi liczysz? Może zadzwonię do
mamy i porozmawiam o planie porwania ciebie na przymusowy wypoczynek i o tym,
że przyszlibyśmy do nich na przykład we wtorek?
– Normalnie nie lubię, jak się robi za mnie to, co mogę
zrobić sam, ale takie bycie w roli faceta rozrywanego przez najważniejsze
kobiety mego życia jest całkiem pociągające… To zadzwoń, jeśli możesz, i
będziemy myśleć, jak się dalej organizować.
Ewa Mażul
artykuł ukazał się w miesięczniku SENS 8/2013 i na portalu
Zwierciadło.pl
Komentarze
Prześlij komentarz