Agnieszka Łubkowska (dardysleksji.pl) rozmawia z
Ewą Mażul
Jeśli nie jesteś
Dalajlamą to taką sytuację przećwiczyłeś przynajmniej raz w życiu. A może i wiele razy… Złość, krzyk,
trzaskanie drzwiami. Tracisz nerwy, podnosisz głos. Czy nasze wybuchy złości na
dziecko oczyszczają atmosferę w domu? Co naprawdę kryje się za naszą
złością i czy można ją przekuć na coś
dobrego? Co się dzieje z naszym dzieckiem, gdy się na nie złościmy? Jak nad
sobą zapanować w takich sytuacjach?
Na te i inne pytania odpowie Ewa Mażul, trener komunikacji,
mediator, propagator metody Nonviolent Communication (porozumienie bez
przemocy). Prowadzi ona wykłady, warsztaty i szkolenia z zakresu tejże
komunikacji dla biznesu, placówek edukacyjnych, organizacji pozarządowych, a
także kursy i indywidualne spotkania coachingowe dla rodziców z zakresu
komunikacji empatycznej.
Czy mamy prawo czuć
złość na swoje dziecko?
To trochę jak pytanie, czy ma prawo boleć mnie głowa? Boli i
już. Tak samo ze złością, kiedy się pojawi, to już nie pora pytać, czy ma
prawo. Tak, jak bólowi głowy można przeciwdziałać (spacery, sport, odpoczynek,
witaminy, itp.), tak samo możemy zapobiegać temu, by wcześniej niedostrzegane
emocje skumulowały się w złość. Trzeba się nauczyć inaczej zarządzać swoimi
emocjami, bo kiedy pojawia się złość, to już wtedy ona nami zarządza :) Drugi
element pytania bardziej mnie niepokoi: złość na dziecko. Otóż złość jest
wyrazem wielkiego napięcia, które rozładowujemy, jak umiemy. Niedobrze, jeśli
dziecko bedące w pobliżu wykorzystujemy jako kontener na nasze „spusty surówki
emocjonalnej”. To je krzywdzi.
Czy wybuch złości
naprawdę oczyszcza?
To zależy od przebiegu wybuchu. Jeżeli wykrzyczymy swoje
wcześniej niezauważone emocje i niezaspokojone potrzeby bez obwiniania,
osądzania i straszenia kogokolwiek (także siebie), to wtedy oczyszcza – bo
pozwala cofnąc się do etapu, kiedy rozpoznaje się jeszcze mniej gwałtowne
emocje i można przy ich pomocy uświadomić sobie ważne niezaspokojone potrzeby.
Bo w końcu to krzyczą przez nasz nasze najczęściej nieuświadomione i przez to
niezaspokojone potrzeby, niezwykle ważne dla naszego życia i dobrostanu. Ważne
jest, żeby dziecko wiedziało, że krzyczę, bo mnie roznosi, a nie dlatego, że z
nim coś jest nie tak. I żeby miało pewność, że za krzykiem nie pójdą
poszturchwania, klapsy czy inne rodzaje przemocy fizycznej. To jest krzyczenie
„na sposób żyrafi” – wymyślone przez Marshalla Rosenberga dla polepszenia
komunikacji międzyludzkiej, tak jak cała jego metoda nonviolent communication
(porozumienie bez przemocy)
Jak wybuchy złości wpływają na dziecko?
W dużej mierze zależy to od konstrukcji psychicznej dziecka
i tego, czy złość jest przelewana na nie bezpośrednio. Najbardziej cierpią
dzieci delikatne, pełne współczucia dla innych i skłonne do obwiniania siebie.
To jest dla nich bardzo wyniszczające. W przyszłości będą wycofywać się z
kontaktu, by uniknąć cierpienia. Dzieci bardziej odporne psychicznie też
cierpią – bo co jest przyjemnego w byciu pojemnikiem na czyjeś frustracje?
Jednak te bardziej odporne dzieci, gotowe odpowiadać złością i krzykiem, uczą
się jednocześnie jak być w przyszłości agresorem.
Czy złość to krzyk?
Kiedy mówimy o wybuchach złości, to krzyk jest jednym z jej
elementów – wybuch to niekontrolowana erupcja – słów i czynów. Czasami złość
przejawia się odmową kontaktu powszechnie określaną jako "strzelanie
focha"
Jak reagować na złość
naszego dziecka? Skąd ona się bierze?
Tak jak każda inna – z niezaspokojenia ważnych życiowych
potrzeb (i nie chodzi tu o kupno zabawki czy nowej gry). Są to takie ważne
życiowe potrzeby jak potrzeba szacunku, bliskości, bezpieczeństwa, zabawy,
sensu itp. Najczęściej dzieci wyrażają
je najpierw przez emocje takie jak np.
ciekawość, smutek, niechęć, obawa itp. Jednak kiedy te „słabe” emocje są
ignorowane przez dłuższy czas, wtedy kumulują się w wybuch złości. Złość jest
zawsze wyrazem wielkiej bezradności. Najlepszą reakcją jest pomoc dziecku w
odkryciu o co tak naprawdę chodzi i co ono oraz my możemy zrobić dla zmiany
sytuacji na lepszą.
Jak opanować złość?
Nie skupiać się na jej opanowywaniu, tylko na odczytaniu
informacji, jaką nam przynosi. Co takiego dzieję się w naszym życiu, co nas
wyniszcza i co możemy zrobić, by temu zaradzić. Bardzo ważne jest, by przy tym
pamiętać, że wszelkie próby zmiany otoczenia na siłę tak, by dopasowało się ono
do naszych pomysłów na życie, są niezwykle energochłonne i przypominają próby
palenia w piecu banknotami zamiast kupionym za te banknoty węglem.
Czego dokładnie można
się nauczyć na Twoich warsztatach i/lub w trakcie indywidualnego coachingu?
Warsztaty i spotkania coachingowe pomagają rozpoznawać
emocje w ich wczesnym stadium oraz pokazują jak dzięki temu przytomnie i
skutecznie reagować Z A N I M złość zacznie nami zarządzać, zanim zaczniemy
siać spustoszenie wokół siebie albo
"strzelając focha" wycofamy się z kontaktu z osobami, które przecież
kochamy i pragniemy ich dobra. Uczą także, JAK z sytuacji wybuchu złości lub
wycofania się z kontaktu, powrócić na pozycje „bardziej przytomne” - pozbawione
trudnych emocji i pozwalające znowu myśleć i działać logicznie - i DOPIERO WTEDY kontynuować rozmowę.
Warsztaty i trening indywidualny kształtują także
umiejętność znajdowania w trudnych chwilach rozwiązań nowych, bardziej
kreatywnych, opartych na szacunku i współpracy. Pokazują, jak w pełnych napięcia
sytuacjach nie tylko samemu zachować spokój i przytomność umysłu, ale też jak
pomagać innym, którzy jeszcze tego nie potrafią (np. własnym dzieciom). A co
najważniejsze: pozwalają trwale zmienić nawyki komunikacyjne i z określonymi
problemami rozstać się raz na zawsze.
Najbliższe warsztaty dla rodziców oparte na metodzie NVC: informacje, zapisy
Komentarze
Prześlij komentarz